Aparat dla dziecka

Jego wybór to nie zawsze łatwe zadanie, zwłaszcza jeśli chcemy, by był świadomy i sensowny. Jeszcze większe problemy możemy napotkać, gdy zechcemy znaleźć model o dużej liczbie pożądanych cech, poczynając od pewności prawidłowego funkcjonowania, poprzez obecność przydatnych trybów, a na efektownym wyglądzie i dobrej marce kończąc. A jeśli do tego wszystkiego zdamy sobie sprawę, że mamy kupić aparat podobający się nie nam, a dziecku, które może mieć do sprawy zupełnie inne podejście, to ma prawo rozboleć nas głowa. Postaram się podrzucić kilka rad, które z pewnością pozwolą tej nieprzyjemnej przypadłości uniknąć.

12_PowerShot A1400 FSL 2

Tani, solidny, prosty i dobrze pracujący cyfrowy kompakt? Takich warto poszukać wśród PowerShotów A Canona. Tu PowerShot A1400.

 

Smartfon nie wystarczy?

Aparat w smartfonie – bardzo często wystarcza albo dziecku (i nam) wydaje się, że wystarcza. Bo nie ma co ukrywać, że obecne smartfony mają wbudowane aparaty i kamery, które swymi możliwościami potrafią zakasować wiele cyfrówek. Chodzi zarówno o liczbę funkcji, jak i o jakość tworzonych zdjęć. Jednak pod pewnymi względami urządzenia te odstają na minus od „prawdziwych” aparatów fotograficznych. Po pierwsze ze względu na nieduże gabaryty dysponują wyłącznie stałoogniskowymi obiektywami. O zoomach możemy więc tylko pomarzyć. Druga sprawa to ergonomia. O ile przy okazjonalnie wykonywanych, pamiątkowych fotkach jakoś można sobie poradzić, to ambitniejsze zastosowania mogą oznaczać spore trudności. Wybór odpowiedniego trybu działania, ustawienie kilku parametrów – to może okazywać się w smartfonie kłopotliwą i długotrwałą operacją, nawet jeśli korzystamy z dużego ekranu dotykowego. No i ciągle zabrudzony obiektyw dający z tego powodu zmiękczony, nieostry obraz. Tak więc, co aparat, to aparat.

16_Samsung Galaxy S4 Zoom C101 2

W smartfonach nie ma zoomów optycznych? Nie, chyba że weźmiemy pod uwagę konstrukcje w rodzaju Samsunga S4 zoom, ale czy to jeszcze smartfon czy już aparat z funkcją telefonowania?

Sprawa pierwsza czyli zwiad

Ma on dotyczyć dwóch kwestii: z jakiego aparatu ucieszy się dziecko oraz z czego „powinno” się ono cieszyć. W tej drugiej chodzi po prostu o odświeżenie naszych informacji o nowościach na rynku foto: aktualnie stosowanych technologiach, parametrach ostatnio prezentowanych modeli, popularności konkretnych marek itd. Jeśli jesteśmy w tych sprawach na bieżąco, to świetnie. Często jednak zdarza się, że gdy już kupimy sobie cyfrówkę, na kilka lat przestajemy śledzić nowości sprzętowe. I nawet jeśli sporo fotografujemy i interesujemy się fotografią, to wiele informacji może nam umykać, zwłaszcza że rynek zmienia się niemal z miesiąca na miesiąc. Całe szczęście, że aparat kupujemy dziecku przeważnie z jakiejś konkretnej okazji: urodzin, ukończenia szkoły, wyjazdu na wakacje, I Komunii Św., więc mamy dodatkową mobilizację.

Znacznie ważniejsze od kupienia najnowszego modelu jest wybranie takiego, z którego dziecko będzie zadowolone. Warto więc poznać jego potrzeby. Pół biedy, gdy chodzi o własne dziecko. Wtedy wiemy, czy ciągnie je do robienia zdjęć, może już fotografuje (aparatem, telefonem) i warto by wspomóc je lepszym sprzętem, może podbiera naszą cyfrówkę – zbyt dla niego dużą, zbyt ciężką lub zbyt delikatną. Wiemy, jakie zdjęcia robi, w jakich sytuacjach używa (chciałoby używać) aparatu, jakie jego cechy byłyby istotniejsze, a jakie możemy pominąć. Tego wszystkiego warto się dowiedzieć, jeśli kupujemy aparat dla dziecka, z którym widujemy się tylko okazjonalnie. Zadanie będziemy mieli ułatwione, mogąc dokonać takich ustaleń w bezpośredniej rozmowie z obdarowywanym, ale czasami jest to trudne albo wręcz niemożliwe, bo aparat ma być niespodzianką. Wypytajmy więc o te sprawy rodziców, bo to pozwoli uniknąć kupienia nietrafionego prezentu.

Musi się podobać

To wbrew pozorom jedna z najważniejszych kwestii przy kupowaniu aparatu do amatorskiego użytku. Jeśli cyfrówka będzie za kanciasta / za krągła / za kolorowa / za bura czy po prostu „brzydka”, to będzie sobie leżała w szafie. Bo fotografowanie ma być przyjemnością, a co za radość robić zdjęcia aparatem, którego się nie akceptuje? Jakość zdjęć czy ilość funkcji stają się wtedy kwestiami drugorzędnymi. Oczywiście wcale nie znaczy to, że aparat ma być „ładny”, a inne aspekty nie grają roli. Jednak warto przy wyborze ograniczyć się do tych modeli, które zostaną zaakceptowane ze względów estetycznych. Stąd w przypadku starszego dziecka przyda się znajomość jego  ukształtowanych już w pewnym stopniu gustów, a (zwłaszcza) w przypadku dziewczynek ich upodobania do konkretnych kolorów, tym bardziej, że coraz więcej cyfrówek, nawet tych zaawansowanych, produkowanych jest w kilku wersjach kolorystycznych.

Jeśli tylko możemy, zabierzmy dziecko ze sobą, idąc się do sklepu w celu kupna lub wyboru aparatu. Uzyskamy wtedy bezpośrednią akceptację konkretnych modeli, a przy okazji będziemy mogli sprawdzić, czy dziecko poradzi sobie z obsługą elementów sterujących, z otwarciem komory baterii i zatyczki / klapki gniazda USB.

Muszą go zauważyć inni

Aparat to przecież nie tylko sprzęt do fotografowania, ale też gadżet do pochwalenia się przed otoczeniem. Dobrze więc, jeśli jesteśmy na bieżąco w trendach obowiązujących w tym względzie w środowisku dziecka, dla którego kupujemy cyfrówkę. Tu może być ważne wszystko: wielkość aparatu, kolor, kształty, ciężar, rozmiary monitora, zakres zooma, obecność pojemnej pamięci wewnętrznej, ekranu dotykowego. Ale istotne mogą się okazać dostępne funkcje: bezprzewodowa łączność (Wi-Fi, NFC), obecność systemu Android, odtwarzanie plików muzycznych i filmowych, ciekawa forma wyświetlania informacji na ekranie, dodatkowy przedni monitor albo jakiś inny mniej lub bardziej przydatny dodatek. Świetnie, jeśli dziecko nie przywiązuje istotnej wagi do tych spraw, bo to nam zdejmuje z barków jeden problem, ale na pewno ucieszy się ono, jeśli będzie mogło fotografować jakimś ciekawym, wyróżniającym się aparatem.

Nie może być skomplikowany

Dotyczy to przede wszystkim tych, dla których nasz prezent ma być pierwszą cyfrówką. Duża liczba przycisków, rozbudowane, obszerne menu, trudny dostęp do potrzebnych trybów, obraz na ekranie zaśmiecony przez zbędne informacje – to wszystko może utrudniać fotografowanie i zniechęcać do niego. Warto więc zadbać, by aparat pozbawiony był tego typu niedogodności. Wcale nie musi to od razu oznaczać konieczności zakupu jakiegoś bardzo prostego modelu. Grunt, by można było go skonfigurować tak, by „nie straszył” początkującego fotografa. Z drugiej strony nie zapominajmy, że sprzęt powinien zapewniać możliwość fotograficznego rozwoju. Żeby po pół roku nie okazało się, że aparat przestanie młodemu użytkownikowi wystarczać. Warto więc, by wybrana cyfrówka posiadała pewien zapas funkcjonalności. Wystarczy, by model który wybierzemy, dysponował łatwo dostępną pełną automatyką (to akurat nie problem) i dawał możliwość łatwego włączania kilku najważniejszych funkcji: trybów flesza, samowyzwalacza, filmowania, pewnych programów tematycznych itd. Jeśli kupimy w miarę prostą cyfrówkę, to nie będzie problemów ze spełnieniem tych warunków. A wśród bardziej skomplikowanych warto poszukać wyposażonej w tryb My menu lub analogiczny pozwalający na skonstruowanie własnego, ograniczonego menu zawierającego wyłącznie potrzebne dziecku pozycje. Pomóc może także opcja wyróżnienia wybranych programów tematycznych, by dostęp do nich nie wymagał przejrzenia całego zestawu tych automatyk liczącego przeważnie kilkanaście pozycji.

Niektóre cyfrówki pozwalają na wybór wyświetlania menu w formie listy nazw funkcji albo ich piktogramów. Ten drugi sposób z pewnością będzie bardziej przyjazny dziecku. Możemy też poszukać aparatu z wbudowanym „wspomaganiem” użytkownika. Najczęściej są to wyświetlane na życzenie opisy wybranych funkcji i wyjaśnienia dotyczące poszczególnych ich ustawień, a czasami wręcz całe podręczniki obsługi aparatu. Znajdziemy tam informacje pomagające dobrać ustawienia funkcji dla różnorakich zadań fotograficznych. Na krótką metę pozwalają one optymalnie skonfigurować cyfrówkę w danej sytuacji, a zapamiętanie tych wskazówek i zasad przyda się w przyszłości przy fotografowaniu innymi aparatami.

Co naprawdę jest potrzebne

Wybierając aparat pamiętajmy, że kupujemy go dla dziecka, a nie dla siebie. Nie zawsze funkcje, które byśmy chętnie widzieli w naszej cyfrówce, przydadzą się dziecku. Jednocześnie mogą one zaśmiecić aparat, który z tego powodu przestanie być łatwy w obsłudze. Jeśli dziecko już fotografuje i wiemy, do jakich mniej typowych zadań aparat może być używany, możemy wybrać model bardziej ukierunkowany. Właściwie każdy cyfrowy kompakt – bo o takich tu piszę (temat aparatów z wymiennymi obiektywami możemy sobie darować) – przewidziany jest do współpracy z początkującymi użytkownikami. Nie musimy więc obawiać się braku samowyzwalacza, podstawowych trybów błysku (Auto, wyłączenie, wymuszenie, redukcja efektu czerwonych oczu), trybu pełnej automatyki, korekcji ekspozycji czy funkcji filmowania. Natomiast warto zwrócić uwagę, na kilka innych cech, funkcji i sposobów działania, które uczynić mogą fotografowanie łatwiejszym lub poprawić jakość wykonywanych zdjęć.

Zaliczyłbym do nich:

  • „prawdziwą” stabilizację obrazu – optyczną albo mechaniczną, a nie tylko elektroniczną,
  • programy tematyczne: Portret, Zdjęcia obiektów w ruchu, Krajobraz, Zdjęcia na śniegu / plaży, „Wysoka czułość” czy inne, na przykład do zdjęć zwierząt domowych,
  • funkcję wykrywania twarzy,
  • cyfrową redukcję efektu czerwonych oczu,
  • obiektyw z szerokim kątem widzenia – przyda się we wnętrzach, a w miarę wyciągnięty zoom – przyda się do zbliżeń; małoobrazkowy zakres rzędu 28-200 mm to na początek w sam raz,
  • duży ekran – rozmiar 3 cale albo więcej,
  • tryb makro.

15_fp_camera_glossar_feature_53 2

Ekran dotykowy to rozwiązanie już często spotykane w cyfrowych kompaktach.

Znacząca część cyfrowych kompaktów klasy średniej zawiera komplet wymienionych cech i funkcji, i jedynie poszukując aparatu spośród tych najtańszych, będziemy musieli trochę się potrudzić, by wynaleźć taki, który ma wszystko, co potrzeba.

Nie wspominałem o wybieraniu cyfrówki pod kątem rozdzielczości jej matrycy, gdyż obecnie zakres stosowanych rozdzielczości jest raczej wąski. W ciągu ostatniego roku najważniejsi producenci nie zaprezentowali ani jednego modelu liczącego mniej niż 12 mln pikseli, a 3/4 z tych pokazanych ma przetworniki obrazu liczące 12-18 mln. Tak więc, którykolwiek z nowszych modeli wybierzemy, nie musimy się martwić o zbyt małą rozdzielczość matrycy. Rzecz jasna, owe 12-18 Mpx to liczby o wiele za duże, by zostać wykorzystane dla oglądania zdjęć na ekranie komputera czy do wykonania wydruków formatu pocztówki. Jednak mniej doświadczeni fotografujący często nie wykorzystują możliwości „przybliżania” zoomem fotografowanych obiektów. Stąd na gotowym zdjęciu zajmują one znikomy fragment kadru. Mając „w zapasie” nadmiar pikseli można później w komputerze (albo przy edycji w aparacie) wyciąć znacznie lepszy, ciaśniejszy kadr.

22_TG-850_silver__ProductAdd_001 2

Przydatnym sposobem rozwiązania problemu obserwacji kadru, gdy sami znajdujemy się przed obiektywem, jest obracający się o 180° ekran.

Aparat to nie zabawka

Trzeba więc dziecku też co nieco wytłumaczyć. Że gdy skończy fotografować, to należy aparat schować do futerału. Że gdy go „na chwilę” zostawia, to niech nie kładzie na stole pośród jedzenia, bo może tam zostać zalany. Niech nie odkłada go na ziemi, nie wrzuca luzem do plecaka, nie fotografuje na deszczu, a zjeżdżając na desce schowa pod kurtką. Robiąc zdjęcia na plaży chroni przed piaskiem. Nie liczmy na to, że nasze pouczenia w pełni uchronią aparat przed śmiercią lub kalectwem, nawet jeśli dziecko będzie się starało przestrzegać wymienionych zasad postępowania. Dlatego wybierzmy model, którego konstrukcja będzie odporna na mniej delikatne traktowanie. Jeszcze kilka lat temu zabezpieczenie cyfrowego kompaktu przed wniknięciem do środka pyłu lub kropel wody było dla konstruktorów powodem do chwały. Teraz nie ma problemu ze znalezieniem aparatów, które bez użycia specjalnej obudowy zniosą nie tylko fotografowanie w deszczu, ale też nurkowanie, nawet do kilkunastu metrów. Niegroźny im mróz, a oprócz lekkich uderzeń wytrzymają też upadek z wysokości 1-2 m. Ba, wyszukać można cyfrówki odporne na zgniatanie ze sporą siłą. I nawet jeśli dziecka nie wysyłamy w Himalaje ani na obóz nurkowy, to kupując taki trochę bardziej pancerny aparat będziemy mieli pewność, że przetrwa on w niezłej formie wypadki, na które narazi go wyobraźnia lub brak wyobraźni naszej pociechy.

Nie przesadźmy

Aparat (zwłaszcza pierwszy) ma być dla dziecka przede wszystkim miłym w użyciu akcesorium służącym rejestracji obrazu otaczającego go świata i narzędziem do bezbolesnego wejścia w świat fotografii. Nawet jeśli sami ambitnie fotografujemy i chcielibyśmy swą pasją zarazić dziecko, nie starajmy się wybrać mu równie ambitną cyfrówkę. Zacznijmy raczej od czegoś prostszego zapewniającego prawidłowe działanie i „ładne” zdjęcia, niż wyrafinowanego, wszechstronnego kompaktu. Zadbajmy, by aparat się podobał, bo tylko wtedy dziecko chętnie będzie nim fotografowało. To przełoży się – miejmy nadzieję – na dobre i ciekawe zdjęcia, a wtedy będzie czas na zakup sprzętu wyższej klasy. Ale to jeszcze wcale nie znaczy, że teraz mamy szukać cyfrówki wyłącznie pomiędzy modelami z niskich półek. Pewne cechy i funkcje, które wymieniłem jako godne uwagi, znacznie łatwiej znajdziemy w aparatach klasy średniej. Również tam szybciej trafimy na jakiś bardziej efektowny model, którym błyśniemy jako ofiarodawca. To przecież też jest ważne, prawda?

Paweł Baldwin

Related posts

Top
font