Fotografować smartfonem?

fotografować smartfonem

Na takie oto pytanie stara sie odpowiedzieć Jacek Bonecki w książce pod takim właśnie tytułem. Liczba zdjęć wykonywanych aparatami wbudowanymi w telefony, liczba osób fotografujących w ten sposób rośnie bowiem w szybkim tempie. Nie jest to narzędzie idealne, ma swoje ograniczenia, ale to nie znaczy, że należy się na nie obrażać. Trzeba je poznać i nauczyć się z niego korzystać. Pamiętajmy jednak, że to nie aparat robi zdjęcie, a fotograf, dlatego nie wystarczy tylko poznać sprzętowe możliwości smartfona, trzeba też poznać podstawy warsztatu fotografa. I o tym jest ta książka. O smartfonach i fotografowaniu.
Bardzo podoba mi się podejście autora do tematu – otwarte, ale i zdystansowane, przedstawiające za i przeciw, no i przede wszystkim pełne praktycznych wskazówek nie tylko dla fotografujących smartfonami. Książkę polecamy uwadze i aby zachęcić do jej poznania poprosiliśmy autora o kilka słów uzupełnienia.

fotografować smartfonem

OiD: W którym momencie uznałeś, że smartfon nadaje się do fotografowania. Czy był to jakiś model telefonu czy sytuacja, która wymusiła posłużenie się telefonem?
Jacek Bonecki: Fotografowałem telefonem, jeszcze zanim pojawiły się smartfony, czyli jak tylko była możliwość robienia zdjęć nowym narzędziem – telefonem nawet prymitywnym dla zabawy, rozrywki, eksperymentu. Szukałem nowej estetyki typowo telefonicznej na zasadzie tworzenia sztuki alternatywnej, tak jak inni bawią się choćby w fotografię otworkową. Aczkolwiek mam też zdjęcia z tamtych czasów, które uważam za udane i cenne. Gdy na rynek wszedł iPhone był to moment przełomowy i okazało się, że nie jest to już taki ułomny aparat i pozwala na uzyskiwanie całkiem dobrych zdjęć. Z każdą generacją nowych smartfonów, iPhonów było oczywiście jeszcze lepiej. Później były Xperie z zaawansowanym aparatami opracowanymi dzięki doświadczeniom fotograficznym firmy Sony i zacząłem bardziej na poważnie patrzeć na fotografię smarfonową. Już wtedy właśnie pojawiły się pomysły napisania książki o fotografowaniu smartfonami.

Czyli książka to Twój pomysł?
Tak, inicjatywa powstania książki wyszła ode mnie i rozpoczęło się poszukiwanie wsparcia w wydaniu. Znaleźli się partnerzy – firma LG i NG, oczywiście przy zastrzeżeniu, iż nie będzie to laurka marketingowa firmowana moim nazwiskiem.

Rzeczywiście, czytając książkę i przyglądając się zdjęciom pochodzącym w większości z aparatu jednej marki nie odnosimy wrażenia, iż jesteśmy indoktrynowani i namawiani na konkretny model telefonu z aparatem. Myślę, że taka granica nie została przekroczona.
Od razu sprawa była postawiona jasno, że nie będzie to jednostronna pozycja, a rzetelna książka o fotografowaniu smartfonem, oczywiście na konkretnym przykładzie, choć nawet wtedy nie wiedziałem jeszcze, jakie plany w zakresie rozwoju aparatów w swoich smartfonach ma firma LG.

Jak zauważasz w swojej książce, smartfon staje się narzędziem pracy fotografa. Czy takim, jakim kiedyś bywał Polaroid pozwalający na szybką, natychmiastową, wstępną kontrolę sceny, czy jednak smartfon zasłużył na inny status?
Smartfon nie jest już narzędziem wspomagającym, ale wręcz głównym i w pewnych sytuacjach lepiej sprawdzającym się niż podstawowy aparat. Istnieje może bariera psychiczna, zwłaszcza u ludzi takich, jak ja, którzy od kilkudziesięciu lat fotografują, zabierając ze sobą lustrzankę, torbę fotograficzną…, ale młodzi ludzie nie mają takich obciążeń. Fotografia klasyczna ewoluuje w stronę sztuk multimedialnych – łączy się z wideo, z mediami społecznościowym, z rozpowszechnianiem online i to będzie zastępować tradycyjne podejście, czyli wywoływanie odbitek, gromadzenie ich w albumach czy eksponowanie na ścianach galerii. Zmienia się więc i praca fotografa, zwłaszcza takiego, który szybko musi dostarczać materiał na potrzeby mediów. A ponieważ smartfon spełnia te wszystkie zadania, staje się często głównym narzędziem jego pracy, tym bardziej, że umożliwia także w pewnym stopniu również edycję zarejestrowanego materiału fotograficznego czy wideo. Jednocześnie ogranicza to liczbę osób zaangażowanych w cały proces. Smartfon jest zatem narzędziem, które wręcz fotografa wyręcza.
W klasycznym fotografowaniu smartfon jest często drugim-trzecim aparatem – na przykład obok lustrzanki, bezlusterkowca, aparatem który raczej zawsze jest gotowy do użycia, gdyż na ogół staramy się mieć naładowany jego akumulator, co łatwiej wchodzi w nawyk, niż ładowanie akumulatora aparatu. Dla mnie smartfon jest właśnie już drugim, zastępczym aparatem.
Jednak często wskazywaną słabą stroną smartfonów, zwłaszcza tych z większymi ekranami jest szybkie wyczerpywanie się baterii. Więc czy rzeczywiście jest tak, że będziemy mogli na taki aparat zawsze liczyć?
Jest to oczywiście sprawa dyskusyjna. Bo są bardzo dobre aparaty fotograficzne znanych marek, które w plenerze potrafią działać 2-3 godziny, a są nowe smartfony, przez które możemy rozmawiać i którymi możemy fotografować nawet przez dwa dni. Oczywiście wszystko zależy od konkretnego urządzenia i intensywności pracy.

fotografować smartfonem

Jak fotografować smartfonem”, Jacek Bonecki, wydawnictwo: Burda NG Polska, liczba stron: 380

Domeną fotografii komórkowej jest jednak oglądanie jej na małych ekranach smartfonów. Rzadziej czynimy to na ekranach monitorów komputerowych, a jeszcze rzadziej wywołujemy odbitki. Czy zatem fotografia smartfonowa w takim wydaniu nie pogłębi przyzwyczajeń i zadowalania się taką miniaturową fotografią, która według mnie nie budzi takich emocji, jak odbitka w albumie czy zdjęcie w większym formacie na ścianie?
No tak trochę jest. Świat się zmienia i jest to pewnie zmiana kulturowa i będziemy zdjęcia oglądać na komórce. Ale może dobrze, że będziemy robić to chociaż w takiej formie, skoro nie odwiedzamy galerii i nie kupujemy albumów. Choć i ze smartfonów możemy już uzyskać wielkoformatowe odbitki eksponowane na wystawach. Więc widząc postęp i zaawansowane możliwości aparatów w telefonach, możemy założyć, że dalsza droga zdjęć wykonanych za ich pomocą może być dokładnie taka sama, jak w przypadku „normalnych” aparatów fotograficznych. Uwzględniając oczywiście takie wyjątki, jak kastrowanie fotografii pod kątem Instagramu z przeznaczeniem do wyświetlania na komórkach czy w serwisach społecznościowych. Choć są już usługi drukowania tych przyciętych do kwadratowego formatu zdjęć w formie przypominającej dawne obrazki z Polaroida.
Kultura fotografowania i konsumpcji zdjęć smartfonowych idzie więc dwutorowo – z jednej strony szlakiem tradycyjnej fotografii, z drugiej strony kanałem mediów społecznościowych i komórek.
Myślę, że jesteśmy po prostu świadkami zmian i trzeba być elastycznym w podejściu do nowych sposobów postępowania ze zdjęciami. No a jeśli chodzi o zawodowych fotografów, trzeba być czujnym, żeby nie zostać w tyle.
Dodałbym jeszcze do tego aspekt praktyczny – wbrew pozorom fotografia cyfrowa, jeśli jej odpowiednio nie zabezpieczymy, archiwizując kopie czy gromadząc je w chmurze, co wymaga jednak trochę pracy i odpowiednich nawyków, jest bardziej ulotna niż zdjęcia fizyczne. Łatwiej po prostu je stracić, choćby przez nieuwagę, nie mówiąc o awarii sprzętu, niż zdjęcia zmaterializowane w postaci papierowej odbitki.

W sumie powiedzieliśmy już o zaletach smartfonów jako telefonów, wśród których tą należącą do podstawowych jest niewątpliwie to, że prawie zawsze ma się je przy sobie, ale gdybyś miał wskazać główną wadę albo ograniczenie, które charakteryzuje fotografowanie smartfonami, co by to było?
Dla mnie podstawowym ograniczeniem, choć nie wszyscy muszą to tak postrzegać, jest brak wymiennej optyki. To wymusza na nas fotografowanie już w pewien sposób sprofilowany, narzucony przez producenta, przez parametry sprzętu i dostosowanie się do ograniczeń w komponowaniu zdjęcia, w podejściu do tematu. Wadą jest też to, że póki co mamy w smartfonach obiektywy bez przysłony, stałą jasność. Środków wyrazu artystycznego mamy po prostu mniej.

A czy fotografowanie smartfonami to dobry sposób na rozpoczęcie przygody z fotografią w ogóle? Czy nie wytwarza to złych nawyków?
Jestem zdania, że fotografowanie smartfonami przyczyniło się do ogromnego wzrostu zainteresowania fotografią. Popularyzacja fotografowania to wielka zasługa smartfonów. Każda wcześniejsza jakościowa, techniczna zmiana w historii fotografowania powodowała, że coraz więcej osób mogło wykonywać zdjęcia, jednak aparaty w smartfonach spowodowały, że fotografować mogą właściwie wszyscy. Oczywiście jedni używają tych aparatów beznamiętnie w roli notatnika, ale są i tacy, którzy, korzystając z takiej możliwości, przy okazji fotografowania banalnego, niezobowiązującego stwierdzili, że to świetna zabawa i wciągnęło ich to, i dla wielu smartfon był takim fotograficznym żłobkiem, może przedszkolem. Pytanie – co zrobią z tym dalej? Jednym to wystarczy, nie będą chcieli wnikać głębiej w różne aspekty warsztatowe i techniczne robienia zdjęć, zdając się na automatykę i łatwo dostępne funkcje w smartfonie, koncentrując się tylko na szukaniu i „łapaniu” ciekawych momentów. I to pewnie tworzy nowy świat fotografii, podobnie jak YouTube stworzył nową przestrzeń dla filmowania. I nie ma się co na to obrażać, trzeba to zaakceptować, bo według mnie przynosi to więcej korzyści niż strat.

No i niewątpliwie widać to w twojej książce. Bardzo dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Grzegorz Mosieniak, „OiD” jesień 2015fotografować smartfonemOiD

Related posts

Top
font