Klub nabitych w butelkę nieanonimowych facebookoholików

  Każdy medal ma dwie strony. Nie inaczej jest z fenomenem najsłynniejszego portalu społecznościowego. Pomysł, który okazał się genialny i rozwinął w rekordowym tempie do niewyobrażalnych granic popularności, stał się produktem pierwszej potrzeby dla setek milionów ludzi. To fakt. Cokolwiek by nie mówić – odniósł ogromny sukces, niemający sobie równych. I to jest ta jedna strona medalu.

    Dlatego Facebooka niewątpliwie można już uznać za ikonę XXI wieku. Ikonę kosztowną, drogocenną, choć według niektórych opinii nieco blaknącą, poza tym zdaje się ostatnio niemającą zbyt dobrej prasy – i chyba zasłużenie. I to jest ta druga strona medalu, czyli kasa, jaka kryje się za każdym profilem na FB. Największa burza rozpętała się po wejściu portalu na giełdę, zafałszowaniu wizerunku rynkowej pozycji i w konsekwencji gwałtownym spadku cen akcji – jak się okazało sporo przewartościowanych. Ich cena zjechała już o około połowę. Strata to większa niż zerwanie lokaty w Amber Gold. Inwestorzy, pracownicy, akcjonariusze wszelakiej maści czym prędzej chcieli zrealizować zyski, zmaterializować papierowe obietnice. Nawet po korekcie wartość firmy wydaje się niebotyczna. Bańka może nie pękła z hukiem, jak to już wcześniej bywało, ale na pewno uszło z niej powietrze. No i jeszcze ma z czego uchodzić. Pojawiają się bowiem opinie, że potencjał firmy Zuckerberga jest grubo przesadzony, o czym świadczą i inne doniesienia, mówiące o problemach, z jakimi temu wirtualnemu molochowi przychodzi się zmierzyć i z jakimi geniusz praojca nie był w stanie sobie poradzić. Oto okazuje się, że kilkadziesiąt milionów kąt to martwe dusze, konta spamerów i nieistniejących użytkowników. Reklamy zamieszczane w serwisie trafiają na takie fałszywe profile, są nieskuteczne, a więc pieniądze reklamodawców wyrzucone w błoto. Niektóre firmy czy nawet kraje szacują z kolei straty wynikające z „aktywności” swych pracowników na portalu. Jedna z agencji w Niemczech oszacowała roczne straty z tego powodu na blisko 27 mld euro.
   W jednych regionach popularność FB rośnie, a w innych spada, bo użytkownicy są już znudzeni portalami społecznościowymi, albo co gorsza skarżą się, że zaburzyły one ich poczucie pewności siebie oraz pogorszyły jakość życia. Słychać też głosy krytyczne na temat polityki prywatności. Dosadnie rzecz ujmuje Julian Assange, twierdząc, że Facebook to najbardziej szczegółowa baza danych o ludziach, ich kontaktach towarzyskich i rodzinnych, nazwiskach, adresach, miejscu aktualnego pobytu i sposobie komunikowania się. Wszystko to dostępne jest amerykańskim organizacjom wywiadowczym. Każdy powinien zrozumieć, że ilekroć dodaje przyjaciół do swego profilu na Facebooku, staje się darmowym pracownikiem służb wywiadowczych USA. Najgorsze jest jednak to, że młode pokolenie, „wychowujące” się na Facebooku, zatraca poczucie dystansu do tej i innych cudownych technologii.
     Proponuję jeszcze na koniec krótki quiz. Odpowiedz sobie drogi użytkowniku FB na takie oto pytania:

  • Czy korzystanie z FB staje się nawykowe?
  • Czy jest częste i regularne?
  • Czy zabiera sporo czasu?
  • Czy czujesz powracający wewnętrzny przymus korzystania z niego?
  • Czy ma charakter kompulsywny?
  • Czy trudno zdecydować się na trwałe usunięcie konta?
  • Czy jest przyczyną problemów zdrowotnych, finansowych, zawodowych, małżeńskich?

    Jeśli tak, to mamy oto główne objawy uzależnienia, występujące przy prawie każdym jego typie, czy to będzie alkoholizm, czy hazard. A jeśli po odstawieniu FB i zaprzestaniu kontaktu z serwisem odczuwasz zespół abstynencyjny, to umarł w butach – jesteś nałogowcem. Na samym stwierdzeniu sprawa się nie kończy, gdyż nałóg wpływa destrukcyjnie i na zdrowie, i na zachowania społeczne. Z niego wynikają często kłopoty w pracy czy w życiu rodzinnym. Ankietowani użytkownicy odczuwają spadek pewności siebie, czego przyczyną jest ciągłe śledzenie dokonań znajomych i porównywanie się z nimi. Niektórzy mają problemy z zasypianiem, odczuwają pogarszanie się relacji z przyjaciółmi i spadek wydajności w pracy. Uzależnienia leżą też u podłoża kryminogennych zachowań, choćby zabójstw z powodu nadużycia alkoholu. Na razie o takich skutkach korzystania z FB nie słyszałem, ale o utracie pracy lub stanowisk już tak.
    I nie dajmy się zwieść sloganom, że jak nie ma cię na Facebooku to nie istniejesz. Jak nie ma cię na Facebooku, to nie ma cię na Facebooku, a życie toczy się w „realu”…

Janek Konieczny

Related posts

Top
font