Niebezpieczne podszepty

 

… Zlecę pisanie postów na forach…
… 40 zł za 100 postów. Mogę napisać tysiące postów…
… Zarabiaj na Internecie. Od 10 gr do 1 zł – stawki za komentarz…

    Osiołkowi w żłoby dano, w jeden Sony w drugi Canon… I tak dalej można by mnożyć marki, pomiędzy którymi zmuszeni jesteśmy wybierać, gdy chcemy zakupić jakiś sprzęt elektroniczny, występujący w dziesiątkach albo nawet setkach modeli, różniących się często pojedynczymi cechami, albo różniących się tak, że w codziennym użytkowaniu praktycznie różnicy nie zauważymy. Możemy oczywiście dzielić włos na czworo, analizować szumy na zdjęciach, soczystość tonów płynących z głośników czy kolorystykę obrazu telewizora i jeszcze różnice cenowe, ale wtedy prawdopodobnie nigdy nie dokonamy zakupu. Może i dobrze – pieniądze zostaną w kieszeni i okaże się, że bez nowego gadżetu można dalej żyć. Ale nie o te egzystencjalne rozważania mi chodzi, więc wrócę do trudów wyboru i wewnętrznego rozdarcia graniczącego ze schizofrenią, co w konsekwencji prowadzi do zakupu wcale nie tego, co na początku upatrzyliśmy, a często do wybrania – zgodnie z prawem Murphy’ego – opcji najgorszej z możliwych. Samemu zdarzało mi się wpadać w tę pułapkę i wydaje mi się, ze dość skuteczną metodą jest przeczekanie presji, jaka w nas narasta, gdy zaczyna kiełkować i rosnąć myśl o kupnie, czyli żądza posiadania kolejnej rzeczy. Odłożenie choćby na kilka dni decyzji pozwala trochę chłodniej i racjonalniej przeanalizować nasze oczekiwania co do upragnionego sprzętu.
    Inna i chyba najbardziej powszechna metoda radzenia sobie z tym problemem jest szukanie porad we wszystkich możliwych źródłach, w tym oczywiście w Internecie – urastającym do miana wyroczni. I tu wpadamy w kolejna pułapkę, choć powinniśmy być jej świadomi. Bo po pierwsze – internetowe fora to arena anonimowych występów, a po drugie – to znakomita płaszczyzna reklamy, albo… antyreklamy.
    Jest taka forma działań – jak wskazują badania bardzo skuteczna i dość powszechna – zwana marketingiem szeptanym. Jest to usługa oferowana przez agencje reklamowe i PR, polegająca wedle idei na polecaniu produktu i pobudzaniu zainteresowania konsumentów bez wartościowania i reklamowania. Ma obiektywnie przedstawiać i wyjaśniać przewagę danego produktu lub usługi nad konkurencją, choć w zasadzie już to stwierdzenie stoi w pewnej sprzeczności z poprzednim. Gdyby chociaż była zachowana jakaś etyka takich działań… Ale niestety często nie jest. Już sam wykaz zasad, których należałoby przestrzegać sugeruje, jak wiele możliwości niecnego działania jest do dyspozycji. Na ich potrzeby wykorzystuje się portale społecznościowe i fora – czyli miejsca, w których często szukamy opinii na temat interesującego nas produktu. Tylko że jeśli po drugiej stronie siedzą marketingowcy czy wynajęci pisarczykowie i sączą za pieniądze nieszczere treści, to zapomnijmy o takich radach. Podszywanie się pod zadowolonych klientów zamieszczających pochlebne opinie, którzy dzielą się swoimi pozytywnymi spostrzeżeniami to praktyka powszechna. A pokusa, by kierować się głosami innych ludzi jest w nas bardzo silna. Z jednej strony usprawiedliwiamy ją naszym brakiem znajomości tematu, z drugiej – to swoiste przerzucenie odpowiedzialności za wybór. Ankiety przeprowadzone wśród amerykańskich studentów wykazały, że większość preferuje marketing szeptany jako formę poznawania produktów. No cóż, może i idea słuszna, ale łatwa do wypaczenia. Manipulowanie odbiorcą nieświadomym tego faktu jest złem, czasem odbijającym się także i na samych firmach czy potencjalnych reklamodawcach, kiedy to przybiera formę komentarzy negatywnych. Kto mieczem wojuje…

Janek Konieczny

Tags

Related posts

Top
font