Wszyscy jesteśmy podejrzani

    No takie czasy. Choć wciąż podtrzymuje się mit polskiego (i nie tylko) systemu prawnego o domniemaniu niewinności, życie wskazuje na zupełnie coś innego. I nie ważne – mały czy duży – każdy powinien zostać sprawdzony, prześwietlony, znaleźć się w jakiejś kartotece, bo a nuż…

    Rzućmy okiem na ulice lub inne budynki użyteczności publicznej lub nie, tudzież pojazdy komunikacji miejskiej – kamery, wszędzie kamery. Czerwone oko cyklopa śledzi wszystkich jak leci. Gdzieś to się rejestruje, ktoś to ogląda-podgląda i czeka, i szuka, kto się wyłamie z tłumu i prawo złamie. A że czasem guzik widać na tych obrazkach z monitoringu, to i niewinny może podpaść.
    Wchodzimy na lotnisko – bramki. Sprawdzają każdego, bo każdy może być terrorystą. Buty, paski, marynarki – ściągać. Pokaż chłopczyku, co masz w koszyku! W imię bezpieczeństwa pozwalamy trochę podeptać swoją godność. Boso i z opadającymi portkami nieporadnie zbieramy swoje graty i z ulgą spoglądamy na wopistę. Albo i z wdzięcznością, że nas nie obmacał, nie rozebrał do rosołu. Powiedzmy jeszcze górnolotnie, że to przejaw troski państwa o nasze bezpieczeństwo, choć kwestią wielce dyskusyjną pozostaje odpowiedź na pytanie, ile trzeba oddać z własnej godności i prywatności w zamian za bezpieczeństwo, albo może raczej poczucie bezpieczeństwa – to dość asekuranckie określenie wydaje się być częściej używane.
     Zejdźmy na ziemię, czyli do sklepu. A tu znowu bramki i ochroniarze. Zapiszczy czy nie? A jak zapiszczy to mniej lub bardziej uprzejmy pan w mundurku zanurkuje w torbie w poszukiwaniu przemycanego towaru. Choć najczęściej to fałszywy alarm wywołany przez czarodziejskie paski – ukryte i zaszyte. Ale jakoś ciągle nie mogę się do tego przyzwyczaić. I do świdrującego wzroku ochrony, sprzedawców czy bardzo subtelnych detektywów sklepowych, którzy śledzą mnie między sklepowymi półkami. To chyba już paranoja. Nie wspominając nawet o dobijającej świadomości, jak bardzo złodziejstwo się w takim razie rozpowszechniło. Wśród młodych i starych, w małych spożywczakach i ekskluzywnych salonach. Stąd te wszystkie techniczne i elektroniczne sztuczki i informacje w przebieralniach, że zainstalowano system wykrywający usunięcie zabezpieczeń z odzieży. Ciekawe, co by zostało na półkach, gdyby nie najnowsza technologia…
    Kilka lat temu wprowadzono fotografię biometryczną. Też oczywiście na potrzeby szybkiej, automatycznej identyfikacji osób. Ostatnio zaskoczył mnie z kolei fakt pobierania odcisków kciuków przy składaniu wniosku paszportowego dla dziecka. No ten skanerek – ładne cacko. Klik, klik i pani urzędniczka już ma linie papilarne delikwenta w systemie. A jeszcze 4 czy 5 lat temu, gdy wyrabiałem swój paszport, tego nie było. Ale idziemy z duchem czasu. Im wcześniej system wchłonie wszelkie dane o nas, tym łatwiej będzie nas kontrolować. W naszym urzędzie to jeszcze nic, ale składając wniosek o wizę do USA pobiera się odciski 10 palców w celu wykluczenia osób o przeszłości kryminalnej. Na szczęście do Stanów można nie jechać i w ten sposób zaprotestować przeciwko niegodziwym szykanom. A niech sobie sami ten azbest zdzierają…
   A jak do tego wszystkiego dołożymy jeszcze inne systemy – monitoring w szkołach, fotoradary, czy wreszcie wymyślne metody logowania do różnych serwisów czy usług internetowych, kiedy to system weryfikuje, czy ma do czynienia z człowiekiem(!), a nie cybernetycznym robotem, to obraz współczesnej rzeczywistości przytłacza. Skoro tak bardzo trzeba ludzi pilnować, straszyć, nadzorować już teraz, to co będzie za kilka-kilkanaście lat. Jest to ewidentnie wychowanie społeczeństwa metodą kija i marchewki. To znaczy na razie raczej kija. Zdecydowanie. Chyba że za marchewkę uznamy owo „poczucie bezpieczeństwa”. Choć można by jednak właściwie spróbować też innej marchewki… W końcu skoro tylu przestępców chodzi po świecie, to może profilaktycznie skatalogować – oczywiście z wykorzystaniem najnowszej technologii chmury – i potencjalnie zagrozić karą wszystkim ludziom, a zacząć odsiewać tych uczciwych i ich nagradzać za dobre sprawowanie? No może na początek powiedzmy tych uczciwszych…

Janek Konieczny

Related posts

Top
font